Siostra Anna Walenga
Urodzona: Kromołów (pow. Zawiercie), 2 maja 1870 r.
Pierwsza profesja: Nizza Monferrato, 8 lipca 1896 r.
Profesja wieczysta: Conegliano Veneto, 2 października 1906 r.
Zmarła: Laurów, 13 lipca 1939 r.

Anna Walenga pragnąc wstąpić do Zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki, o których dowiedziała się z “Pokłosia Salezjańskiego”, wyruszyła w maju 1893 roku do Włoch wraz ze swoją kuzynką Marią Fiegel i koleżanką Franciszką Ociepka. Przybywszy szczęśliwie do Turynu, zostały tam przyjęte przez przełożonych salezjańskich i znajomych im kleryków, którzy już poprzednio wyjechali z rodzinnych stron do zakładu księdza Bosko w Turynie. Zostały następnie odprowadzone do sióstr, po czym wyjechały do Nizza Monferrato, by tu przygotować się do życia zakonnego. Po wstępnym okresie nauki języka rozpoczęły w 1894 r. nowicjat i w 1896 r. w Nizza Monferrato złożyły śluby stając się pierwszymi Córkami Maryi Wspomożycielki, pochodzącymi z Polski.
Po profesji s. Anna Walenga została przeznaczona jako kucharka na nową fundację do Conegliano Veneto, gdzie pierwszą dyrektorką została młoda, lecz świątobliwa matka Clelia Genghini. Czytamy w jej biografii, że gdy nieraz brakowało chleba i innych koniecznych rzeczy w początkującym domu, s. Anna Walenga, “dobra i prosta siostra Polka, stawała w drzwiach pokoju dyrektorki i głosem zmartwionym przypominała jej, że jest już późno, a ona nie ma nic, aby przygotować obiad. Matka Clelia odpowiadała: “Bądź spokojna… Opatrzność wie o tym…”. S. Anna wracała do kuchni, ale po jakimś czasie przychodziła znowu, bo… nie potrafiła być spokojna. Wówczas matka Clelia szła przed Najświętszy Sakrament i modliła się tak długo, aż dał się słyszeć dzwonek u furty, zwiastujący odpowiedź Opatrzności”. Cześć i przywiązanie do matki Clelii pozostanie w sercu s. Anny Walengi przez całe jej życie. Po wyjeździe z Conegliano pracowała jeszcze jako kucharka w kilku innych domach w północnych Włoszech, pozostawiając wszędzie dobrą pamięć o sobie jako siostrze pełnej poświęcenia i siostrzanej troskliwości.

W 1922 r. s. Anna Walenga zostaje przez przełożone zaliczona do pierwszej grupy sióstr mających zapoczątkować dzieło Córek Maryi Wspomożycielki w Polsce. Wraz w nimi w listopadzie 1922 r. przybywa do Różanegostoku i tu rozpoczyna swe dzieło cichego i nieustannego poświęcenia, pracując w kuchni księży salezjanów. Te, które ją znały i miały okazję zbliżyć się do niej, streszczają wszystkie swe wrażenia w tym jednym słowie “Była bardzo dobra”. “S. Anna Walenga – pisze jedna – miała bardzo dobre serce i gdzie tylko mogła, nie żałowała fatygi, by drugim zrobić przyjemność”. Współczuła szczególnie siostrom Włoszkom, które przyjechały do Polski już w niemłodym wieku i z wielkim trudem przyzwyczajały się do prymitywnego i ubogiego wiktu, jaki był możliwy w tym początkowym okresie ich pobytu w Polsce. Robiła wszystko co możliwe i niemożliwe, aby uczynić choć trochę lżejszym ich codzienny krzyż, który tak wielkodusznie wzięły na swoje ramiona.
W 1932 r., mając już 62 lata, została przeznaczona do kuchni w Mysłowicach, gdzie od 1929 r. siostry prowadziły przedszkole dla dzieci górników. I tutaj również zapisała się w pamięci sióstr jako troskliwa matka, dbająca o potrzeby każdej. Dobrze zapamiętała s. Annę młoda s. Olga Oleszczuk, która przyjechała do Mysłowic w 1932 r. jeszcze jako nowicjuszka. Z właściwym sobie humorem opisuje niektóre sytuacje: “Obawiając się, abym nie traciła czasu, zapraszała mnie do pomocy w kuchni. Kiedy siostra dyrektorka dowiedziała się o tym, – widząc, że zaniedbuję to, co ona mi poleciła zwróciła uwagę s. Annie. Doszło wtedy między nami do pewnej niezbyt grzecznej wymiany słów. Po pewnym czasie s. Anna przyszła i pocałowała mnie w czoło. Kiedy powiedziałam, że nie wolno tego robić, odpowiedziała: «W takich sytuacjach można!» Od tej pory żyłyśmy w wielkiej przyjaźni. Kiedy s. Anna potrzebowała pomocy, porozumiewała się najpierw z dyrektorką, a potem zapraszała mnie mówiąc, że babcia potrzebuje pomocy wnuczki”. S. Olga pisze również w swoich wspomnieniach, że s. Anna kochała Najświętszą Maryję Pannę “bezgranicznie”. Często opowiadała także o matce Clelii i o innych matkach, które poznała w czasie swojego pobytu we Włoszech. Nie tylko siostry, lecz również starsze oratorianki chętnie słuchały, gdyż miała zawsze coś nowego i interesującego do opowiadania.

Po kilku latach pracy w Mysłowicach, zważywszy na jej podeszły już wiek i słabnące siły, s. Anna została przeniesiona początkowo do Wilna, a potem do Laurowa, gdzie w miarę możności zajmowała się szatnią.