
Laurów
Wspólnota pod wezwaniem Anioła Stróża oficjalnie otwarta 11 września 1934 r.
Historia obecności w Laurowie sióstr salezjanek – opowiada s. Zofia Bazylczuk
Prowadzone dzieła:
- zakład opiekuńczo-wychowawczy,
- szkoła podstawowa,
- punkt pomocy sanitarnej,
- kaplica pół-publiczna,
- kolonie letnie.
Stowarzyszenie „Dom Serca Jezusowego”, którego prezesem był ks. Karol Lubianiec, przekazało Córkom Maryi Wspomożycielki na własność posiadłość ziemską, obejmującą 91,3 ha lasu i łąki, położoną w gminie Niemenczyn w odległości 18 km od Wilna. Początkowo siostry korzystały tylko z opału i grzybów dostarczanych im przez miejscowego gajowego.
Z biegiem czasu coraz bardziej realny stawał się projekt wybudowania tam domu dla dzieci, których było coraz więcej i zakład w Wilnie nie mógł ich już pomieścić. Projekt ten stał się jeszcze bardziej realny, gdy s. Anna Juzek po śmierci swego wuja, ks. Józefa Wajdy, otrzymała sporą sumę pieniędzy właśnie z przeznaczeniem na budowę zakładu wychowawczego. Po obejrzeniu posiadłości matka Laura wybrała stosowne miejsce na budowę domu, który sama zaprojektowała. Miejsce było suche, położone na niewielkim wzgórzu, otoczone młodym sosnowym lasem. 2 lipca 1922 r. odbyło się uroczyste położenie kamienia węgielnego, którego dokonał rektor kościoła św. Stefana w Wilnie, ks. Jan Romanowicz, w obecności s. Zofii Sowińskiej, kilku innych sióstr i licznie zebranej okolicznej ludności. Matka Laura nie była obecna, gdyż wyjechała w tym czasie do Różanegostoku, gdzie czekały ja nie tylko rekolekcje z obłóczynami i profesjami, lecz także otwarcie nowego domu. Prace postępowały szybko naprzód, mimo że nieraz brakowało pieniędzy na opłacenie robotników. Ale bezgraniczna ufność w pomoc Opatrzności Bożej nie mogła być bezowocna.
W kwietniu 1934 r. główny budynek był już na ukończeniu. Był to dom piętrowy, z drewna sosnowego, długi na 40 m i szeroki na 19 m. Był położony w miejscu bardzo dogodnym. Do głównej szosy, oddalonej około 2 km, i do najbliższego przystanku autobusowego przeprowadzono specjalną drogę przez las. Niedaleko domu płynął strumyk, który poddał matce Laurze myśl o urządzeniu niewielkiego stawu. W zimie dzieci miały tam wspaniałą ślizgawkę. Natomiast w lecie mogły iść wraz z asystentkami nad rzekę Wilię, płynącą w odległości około 1 km od domu. Młody sosnowy las roztaczał naokoło balsamiczną woń. W lecie był pełen jagód i poziomek, a w jesieni grzybów. Dzieci, które zaczęto tam przewozić grupami już od początku maja 1934 r., nie posiadały się z radości. Ponieważ miejscowość ta nazywała się Podsakiszki a najbliższa wioska Sakiszki, siostry postanowiły nadać nową nazwę dla domu w lesie i przylegających do niego zabudowań. Zaproponowano nazwę Laurów, jako dowód wdzięczności wobec matki Laury. Starosta wileńsko-rocki odniósł się do prośby sióstr przychylnie zatwierdzając ją oficjalnie w październiku 1934 r. Nazwy tej nie zmieniono nawet w czasie wieloletniego reżimu komunistycznego.
W domu przygotowano dużą kaplicę, aby mogli z niej korzystać także mieszkańcy okolicznych wiosek, ponieważ do najbliższego kościoła trzeba było iść 8 km. Wkrótce wyznaczono stałego kapelana salezjanina, ks. Józefa Pacha, który już od piątej rano siadał do konfesjonału, gdyż okoliczna ludność chętnie korzystała ze spowiedzi świętej. Początki były bardzo trudne. Cześć mebli przywieziono z Wilna, ale to nie wystarczało. Mimo to rok szkolny rozpoczął się uroczystą Mszą św. we wrześniu. Ze szkoły miały korzystać także dzieci z okolicznych wiosek. Kierowniczką została s. Cecylia Ginalska, która niestety w skutek choroby zmarła w lutym 1935 r. Zaangażowano więc osobę świecką, co pociągało za sobą znaczne koszty. Wkrótce dobudowano zaplecze gospodarcze wraz ze szpitalikiem i dużą salą na sypialnię dla starszych chłopców. Założono duży ogród i sad owocowy. Pracy w Laurowie było, więc bardzo dużo, nie tylko wychowawczej, ale i fizycznej. Wychodząc naprzeciw potrzebom, przeniesiono cały postulat z Wilna do Laurowa, a dyrektorką oficjalnie została mianowana w kwietniu 1935 r. s. Zofia Sowińska. Działały tu zakład opiekuńczo-wychowawczy, szkoła powszechna, a także na prośbę letników zaczęto organizować kolonie letnie dla dzieci. Z czasem zaczęły napływać prośby o przyjęcie na letnisko osób starszych. Matka Laura i na to się zgodziła, widząc potrzebę utrzymania dzieła. W 1936 r. Laurów odwiedził także prymas kardynał August Hlond. Z początkiem 1937 r. także Matka Laura przeniosła się z Wilna na stałe do Laurowa.
S. Wanda Brylińska podczas pikniku
w lasach laurowskich 1937 r.Wychowankowie sióstr salezjanek
z Laurowa nad Wilią 1937 r.S. Wanda Brylińska i s. Jadwiga Kondratowicz z wychowankami, Laurów 1939 r. Wychowankowie sióstr salezjanek podczas posiłku
w lecie, Laurów 1937 r.S. Franciszka Tubielewicz z najmłodszą grupą wychowanków w Laurowie 1941 r . Grupa kolonistów z Wilna, Laurów 1937 r.
Po wybuchu II wojny światowej siostry musiały opuścić Laurów. Początkowo niektóre pracowały tam w stroju świeckim jako pracownice fizyczne, jednak i te z czasem usunięto. Kilka sióstr z Matką Laurą, która nie wyjechała do Włoch, pozostały w domku nad Wilią zwaną Krynicą, ofiarowaną przez dobrodziejkę oddaloną ok. 1 km od Laurowa. Po wkroczeniu na Litwę Niemców, kierownictwo w Laurowie objął salezjanin ks. Jonas Żemajtis, który ukrywał swój stan kapłański. 12 sierpnia 1941 r. siostry mogły wrócić w przebraniu do opieki nad dziećmi i zajęcia się rozgrabionym gospodarstwem i księgowością. Kierowniczkami przedszkola i szkoły były siostry Litwinki przysłane przez Matkę Generalną z Włoch i Belgi do pomocy w utrzymaniu dzieła. Wracając siostry zastały zakład zupełnie zdemolowany.
Po zakończeniu wojny nadszedł niestety czas repatriacji. Siostry zmuszone zostały do opuszczenia Laurowa, który od zakończenia wojny został poza granicami Polski. Międzynarodowa umowa pozwalał na powrót do Ojczyzny tym, którzy potrafili wykazać się dokumentami świadczącymi o ich polskim pochodzeniu. 28 października 1945 r. z Wilna o 2 godz. w nocy wraz z 1500 innymi repatriantami, 26 sióstr, 3 postulantkami i przeszło setka chłopców wyruszyła do nowego domu.
Po przeszło dwutygodniowej podróży pociągiem towarowym 12 listopada 1945 r. dotarły do Pawłowic koło Leszna, gdzie miały się zatrzymać w pałacu hrabiów Mielżyńskich, opuszczonych przez dotychczasowych właścicieli. W Laurowie zostały siostry Litwinki i s. Zofia Sowińska mająca nadzieję, że sytuacja polityczna się zmieni. Opuściła Laurów dopiero w 1957 r. Po siostrach salezjankach pozostała nadal niezmieniona nazwa miejscowości Laurów.